Komentarze: 3
Chodź, pobawimy się. Poudajemy, że się kochamy. Ty będziesz ten jedyny, ja tą wymarzoną. Tylko przez jeden wieczór, zapomnijmy o wszystkim, zapomnijmy jak bardzo się nienawidzimy. Zrzucimy bagaż snów i myśli. Przykleimy uśmiechy i błyszczące oczy na twarzy. Będziemy kłamać do bólu, sączyć jad do upadłego. Poczym wyznamy sobie pare spraw. Zmęczyłeś się? A widzisz, wczoraj kazali mi kochać na zawołanie. Ponoć nie można przymusić do miłości. A jednak... Ktoś nawet sporządził gęsty syrop na me wszystkie dolegliwości, na me wątpliwości, na mą znieczulice. Co wieczór ktoś podaje mi łyżeczkę stołową gęstego syropu i ... psuję się od węwnątrz. Zgubiłam całą mą stanowczość. Już nie jestem wszystkim dla kogokolwiek, jestem ... poprostu jestem.
Dziś starszy pan nazwał mnie narkomanką. Ughmmm nie cierpie jak ktoś stoi za blisko mnie, krew się wtedy we mnie burzy. Powstrzymałam się nawet od kąśliwych uwag. Przecież zwykły ćpun ze mnie i tyle :D Ha! Cała niepozorność poszła się je#&*%! Wiem, zapędzam się do grobu, czasem zbyt namiętnie. Dębowe cudeńko roztacza woń. O nie! Dziś nie ulegnę... Wypuście mnie! Narkoman też musi sobie poużywać ;)
Z momentów mniej odległych? On uderzył mnie mocnym słowem, przedostało się ono uchem do orgaznimu i drąży mi niewyobrażalną dziurę. Słowo żyje własnym życiem. Niedorzeczne? Cała ja! Hmm, zwykły, nieprzemyślany, chaotyczny zlepek słów...? W takich momentach żałuję, że tak mało mam ciebie dla siebie.
Puk, puk! ?!?! Tak, to nadal ja!