Lśnię w słońcu zbroją z wyrytą cierpliwością...
Komentarze: 4
Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła
rytm serca
rozdrażniła
mój żywy organizm
rozkołysała zmysły
odeszła
Jestem Julią
na wysokim balkonie
zawisłą
krzyczę wróć
wołam wróć
plamię
przygryzione wargi
barwa krwi
nie wróciła
Jestem Julią
mam lat tysiąc
żyję-
/Halina Poświatowska/
A miłość moja umarła na szarej barwie liści. Bezpowrotnie. Na nic krzyk rozdzierający ciszę. Słowa ugrzązły w gardle, przypaliły policzka. I cóż ja mogę w swojej obronie? Pozwoliłam odejść, nie oczekiwałam powrotu. Kiedyś poszukiwaczka, dziś cierpliwie czekam. Ona przyjdzie, zawsze przychodzi. Poczekam, dorosnę i skonsumuję w odpowiednim czasie.
Póki co, rzeczywistość dnia powszedniego, sprzeciw wobec zaisniałemu sytemu, egzystencja na miarę nieudacznika i myśl o rzeczach szalonych. Są dwa stany, które mnie napędzają, miłość i adrenalina, lecz tylko ta druga dla mnie dostępna. Czas najwyższy na dawkę szaleństwa, oderwać się muszę. Narazie zwalczam wirusa w organiźmie, w kolorach jutro się nie maluje....
ja gniję od środka....:( nie mam już siły czekać a sama też nic nie zrobię....
Dodaj komentarz